Słonie w Tajlandii – Fakty i Mity

slonie w tajlandii

Opinia Piotra Paulo o słoniach w Tajlandii

Mieszkam i pracuję w Tajlandii od 12 lat. Zajmuje się aktywnie propagowaniem turystyki. Zawodowo jestem instruktorem – trenerem nurkowania i koordynatorem wycieczek pod- i nadwodnych. Od dziecka spędzam aktywnie czas na łonie natury, a cały pobyt w Tajlandii silnie związał moją pracę zawodową z przyrodą morską i lądową. Sporo wolnego czasu przeznaczam na poznawanie azjatyckiej dżungli. Nie jestem jednak ani biologiem, ani niebywałym znawcą dzikiej przyrody. Napisałem ten artykuł wobec wielu wątpliwości, które wzbudza sposób traktowania zwierząt jako wakacyjnych atrakcji, w szczególności chodzi mi o słonie w Tajlandii. Mam na myśli liczne oskarżenia pod adresem poganiaczy, ośrodków – obozów, organizatorów turystyki, a nawet Tajów w rozumieniu ogólnonarodowym. Treść napisana jest z mojej subiektywnej perspektywy, na podstawie zebranych doświadczeń. Nie jest to w żadnym zakresie opracowanie naukowe, a jedynie zbiór moich wrażeń i wiadomości zebranych na podstawie obserwacji i codziennych rozmów z ludźmi, którzy przeżyli większą lub mniejszą część swojego życia ze słoniami. Nie jestem dobrym fotografem dlatego, aby uatrakcyjnić arytkuł użyłem, poza swoimi, zdjęć z licencją „commercial use”. Jeśli uznacie ten artykuł za ciekawy, to wyrażam zgodę na jego udostępnianie pod warunkiem podania źródła.

slonie w tajlandiiPrzejrzałem internet pod kątem publikacji zachęcających do bojkotu słoniowych ośrodków czy wypuszczania ich na wolność. Wielu autorów albo wprost przepisuje posty swoich zagranicznych kolegów, albo powtarza opinie na podstawie obejrzanych w internecie filmów i przeczytanych artykułów. Wyrażane zdanie, często brednie, niby-górnolotne treści poparte doświadczeniem jednorazowego turysty, albo wręcz tylko oglądacza materiałów o różnej wiarygodności, przekładane są na generalizujące opinie zalewające internet. Niejednokrotnie agresywne, przykre, nieprawdziwie. Podobne manipulacje danymi oglądamy na co dzień w świecie wielkiej polityki, i coraz więcej z nas zaczyna być wyczulonym na wiarygodność źródeł. Jednak w sprawie egzotycznych słoni, zwłaszcza w okresie ich owianego tropikalną mgłą dzieciństwa ukazanego przez Youtube lub  jakiegoś „bloggera” stajemy się często dziwnie naiwni i bezkrytyczni.

Pamiętam, gdy udostępniłem (moim zdaniem cudny) filmik o słonicy pomagającej małemu wydostać się ze śliskiego koryta rzeki, a niedawno inny ze słoniowego żłobka w Ayutthaya, gdzie malec bawił się z ludźmi. Pod obydwoma postami prawie natychmiast pojawiły się komentarze o torturowaniu słoni i o tym, że wspieram i propaguję przemoc wobec zwierząt, i co ja sobie w ogóle wyobrażam, i czy widziałem filmy o torturowaniu słoni? Stąd właśnie ten artykuł. Postanowiłem uporządkować po swojemu kwestię słoni. Zapraszam do czytania i kontaktu ze słoniami 🙂

Piotr Paulo

Fakty i mity o słoniach w Tajlandii

Słonie są gruboskórne.

slonie w tajlandii

 MIT. Słonie mają bardzo gruba skórę, podobnie jak np. nosorożce, ale nie są gruboskórne. To bardzo wrażliwe stworzenia, zarówno fizycznie jak też psychicznie. Trąba słonia ma wiele tysięcy mięśni i jest bardzo unerwiona, odpowiadając za większość zmysłów zwierzęcia. Słonie mają doskonałą pamięć. Wracając w te same miejsca nie mam wątpliwości, że słonie poznają mnie i przychodzą „przywitać się” prawie tak jak psy. Wydaje mi się, że bez wątpliwości potrafię zauważyć kiedy słoń się cieszy, kiedy jest obojętny, a kiedy smutny.

Wielokrotnie widziałem łzy słoni. Widziałem w wielu miejscach Azji małe słoniki przykute krótkim łańcuchem do pala. Te słonie zostały oddzielone od matek, płaczą wielkimi łzami, widać smutek emanujący z ich całego zachowania, nie wspominając o charakterystycznym kiwaniu wskazującym na chorobę sierocą. Rozmawiałem wielokrotnie na ten temat z Tajami. Znaczna część z nich nie rozumie o co mi chodzi – przecież nikt tego słonia nie bije, lecz karmi mlekiem (sojowym !!!) z butelki ze smoczkiem. Być może dochodzi tu jeszcze jeden aspekt – wiara w karmę, z której wynika mniej więcej tyle – jeśli urodziłeś się słoniem, to znaczy, że nie zasłużyłeś na inne lepsze, życie tylko na słoniowe.

WNIOSEK: Na całym świecie spotyka się ludzi, którzy w imię własnych interesów, kaprysów, niewrażliwości albo zwykłej niewiedzy krzywdzą zwierzęta. W Azji wydaje się, że wielu ludzi nie rozumie terminu znęcania się psychicznego, a czasem nawet fizycznego nad zwierzętami. Przedmiotowe traktowanie zwierząt częściowo wynika z religii a częściowo z braku świadomości i wiedzy. Tajowie zwykle chcą się rozwijać, z natury nie są agresywni ani sadystyczni, wręcz przeciwnie. Pokazanie im dobrego wzorca i przyjaznych sposobów zarabiania pieniędzy przy użyciu słonia daje efekty (o czym w ostatnim akapicie).


Trzeba złamać psychikę słonia, inaczej nie będzie posłuszny człowiekowi

slonie w tajlandiiMIT. Trzeba wyraźnie rozróżnić dwa gatunki słoni: afrykańskie i indyjskie. Afrykańskie są dzikie i nie chcą wchodzić w interakcję z człowiekiem, nie dają się tresować. Aby „pozyskać” kły od słonia afrykańskiego prawie zawsze konieczne było zabicie zwierzęcia. Dlatego Afryka wprowadziła znacznie wcześniej niż Azja zakaz handlu kością słoniową. Słonie indyjskie są  inne, stosunkowo łatwo dają się oswajać, a jeśli urodziły się wśród ludzi, nie potrzebują tresury by służyć człowiekowi. Do dziś udomowionym słoniom przycina się kły ze względów medycznych; odbywa się to w sposób humanitarny a zwierzęta zachowują się spokojnie podczas zabiegu.

WNIOSEK: Słonie indyjskie przeszły metamorfozę ze zwierząt całkiem dzikich do bardziej „gospodarskich”. Rozmnażają się i żyją wśród ludzi. To inny gatunek niż żyjące w buszu na wolności słonie afrykańskie.

Na co dzień odwiedzamy tylko te słonie, które urodziły się w niewoli. Nie spotkałem się nigdy osobiście z przypadkami fizycznego znęcania się nad słoniami, co oczywiście nie znaczy, że tego zjawiska nie ma. Nie jest ono jednak ani znaczne ani powszechne, jak się niektórym wydaje. Ślady znęcania fizycznego zawsze zostają. Widziałem wielokrotnie słonie podrapane od drzew. Gdy swędzi je skóra, potrafią ocierać się do krwi o drzewo. Za każdym razem widzę wówczas, że maja posmarowane otarcia gencjaną. Nic dziwnego, wszak słoń kosztuje tyle co samochód.

WNIOSEK: Nasze wrażenia są relatywne, a wyobraźnia nie zawsze podpowiada prawdziwe scenariusze. Zamiast bezmyślnie powtarzać tezy o torturowaniu słoni, zastanówmy się, czy to jest prawda.

Pokazy cyrkowe z użyciem zwierząt zapamiętałem jako koszmar z dzieciństwa. Nigdy nie zabrałem swoich dzieci do cyrku. W „naszej” wiosce słoni wśród kilku maluchów jest jedno małe słoniątko, które tam się urodziło, i które znam od początku istnienia. Któregoś dnia ten mały słonik, zaczął grać na harmonijce ustnej, a potem nauczył się od dorosłych słoni różnych popisów, które nazwałbym bez wahania cyrkowymi.

slonie w tajlandiiWNIOSEK: Nigdy nie uwierzyłbym, że nie przeszedł jakiejkolwiek (albo raczej koszmarnej) tresury, gdyby nie fakt, że widziałem go na tyle często w wiosce, że byłoby to po prostu niemożliwe. Ponownie wyobraźnia podpowiada nam różne scenariusze. Jest coś takiego w ludzkiej naturze, że np. krótkie filmiki o znęcaniu nad zwierzętami (i ludźmi) na youtube mają ogromną ilość wyswietleń w porównaniu do tych pokazujących ich normalne zachowania. Widziałem kilka przerażających filmów o katowaniu słoni – czy są prawdziwe? Nie wiem; często twarze oprawców są zamglone i nigdy nie widziałem aby autor wspominał o miejscu, gdzie miałoby się to odbywać. Trochę mnie to zastanawia, bo w polskim wydaniu gdy np. nakręcony jest film z „trofeami” z polowania to zwykle autor dba o więcej szczegółów, gdyż celem udostepniania filmu jest ukrócenie takiego procederu. Może się mylę, nie wiem, to tylko moje wrażenia, że w sieci pojawia się coraz więcej bzdur, powielanych przez ludzi, którzy często propagują nienawiść tylko dlatego, że coś tam widzieli, (co w dodatku może być manipulacją) a nie na podstawie własnych doświadczeń. Nie wspomnę już, że nigdy nie uwierzę w wyjątkową wrażliwość do zwierząt człowieka, który jest agresywny do innych ludzi. Inny wniosek – słonie podobno nie rozmnażają się w złych warunkach, zwłaszcza gdy czują się zniewolone.


Poganiacze krzywdzą słonie

slonie w tajlandii

Mit. Poganiacze, zwani Mahutami używają narzędzi, które wyglądają jak zaostrzony młotek albo krótka włócznia. Obydwa kojarzą się mi z narzędziami tortur z Toledo. Z moich obserwacji wynika, że są używane do naciskania skóry słonia w różnych miejscach. W Europie do „sterowania” koniem używa się bata. Myślę, że gdyby pokazać bat wielu Azjatom, to byliby przerażeni. W tym regionie używano bata do zupełnie innych celów, a nasza wyobraźnia działa w odniesieniu do wcześniejszych doświadczeń.
Tresowanie konia do skakania przez przeszkody lub mistrzostw w „ujeżdżaniu” nie uważa się za znęcanie. Podobnie wiele słoni przyuczanych jest do swoich zadań bez tortur. W obu jednak przypadkach, jeśli chcielibyśmy wprowadzić odnoszenie się do zachowań dzikich osobników, to trzeba powiedzieć że wytresowane umiejętności zwykle nie są naturalne dla dzikiego brata konia ani słonia. I co z tego, że nie są?

WNIOSEK: Skóra słonia jest delikatna i łatwa do uszkodzenia. Właściciel musiałby być idiotą aby narażać drogiego słonia na chorobę, śmierć, albo chociażby wyłączenie z pracy wskutek zakażeń od ran. Oczywiście nie brakuje idiotów na świecie. Wpisując w google po polsku frazę „znęcanie się nad” dostaniemy szokujące podpowiedzi i ilość filmów o tysiącach wyświetleń. Podobno polski chłop też potrafi zrobić krzywdę koniowi, o psich losach nie wspominając. Czy wobec tego należy mówić, że Polacy to sadyści znęcający się nad zwierzętami?


Najlepiej byłoby uwolnić słonie

slonie w tajlandii

MIT. W latach 1950 do 2015 zalesienie Tajlandii spadło z prawie 80% powierzchni kraju do około 30%. W tym samy czasie populacja dzikich słoni spadła z około 100 tysięcy do (co nie jest pewne) 2 tysięcy. Wyłapywanie dzikich słoni i kłusownictwo znacznie zmniejszyło się od czasu wprowadzenia zakazu niekontrolowanego wyrębu dżungli, co jednak nie powoduje odbudowy populacji dzikich słoni. W kwietniu tego roku (2017) odwiedziłem z moim synem prowincję Mae Hong Son, która była przez stulecia słoniowym rajem, (dziś mieści między innymi znany ośrodek dla „szczęśliwych słoni” położony na 100 hektarach pomiędzy Chiang Mai a Pai) Podczas naszej podróży temperatura osiągała codziennie ponad 40 stopni. Wg danych meteo ostatnie dwa lata były nie tylko najgorętszymi okresami od czasu wojny, ale fala ekstremalnych upałów i suszy utrzymywała się kilkukrotnie dłużej niż kiedykolwiek w znanej historii.

Północne tereny Tajlandii dotknięte suszą – kwiecień 2017

Widzieliśmy przez wiele dni podróży ciągnące się po horyzont czerwono-brunatne połacie pylistego gruntu z pojedynczymi, dogorywającymi zielonymi roślinami i hektary lasów bez jednego liścia. Widzieliśmy głodujące zwierzęta domowe i wieśniaków w niewiele lepszym stanie modlących się o jedną kroplę deszczu. Tam zrozumieliśmy, że naturalne środowisko słoni zostało w znacznym stopniu bezpowrotnie zniszczone, las wycięty a zmiany klimatu tylko potęgują tą sytuację, która będzie się z czasem dalej pogarszać. Prowadziłem tam wiele rozmów o słoniach. Wieśniacy mówią o nich z nienawiścią i przerażeniem. Ostatnio dziki słoń wdarł się na plantacje arbuzów i pożarł ją w całości. To oznacza brak środków do życia dla całej rodziny i zagrożenie życia bo głodne zwierzę tratuje zagrody i prymitywne domostwa.

WNIOSEK: Hipotetyczne uwolnienie słoni w Tajlandii nie jest możliwe, bo nie mają dokąd wrócić. Ludzie żyjący w skrajnej nędzy nie zrozumieją nigdy górnolotnych opowieści o gatunkach chronionych i będą skłonni do wielu (trudnych do wyobrażenia w najedzonej Europie) zachowań w celu nakarmienia swoich dzieci.


Zostawianie pieniędzy w ośrodkach ze słoniami nie przynosi korzyści dla zwierząt

slonie w tajlandii

MIT. W wiosce słoni, którą odwiedzamy, codziennie przyjeżdża transport krzaków ananasów po dokonanym zbiorze owoców. Każdy słoń je dziennie kilkaset kilogramów pożywienia roślinnego. Wykarmienie ich jest kosztowne. Osobiście cieszę się, że w jakiś sposób przyczyniamy się nie tylko do tego, że karmimy słonie za każdym razem koszami bananów, ale gdy widzę te ciężarówki z liśćmi zawsze myślę, co stałoby się z tymi konkretnymi osobnikami, gdyby nie były dokarmiane. Ktoś powie, że radziłyby sobie doskonale, tak jak przez tysiące lat, bez człowieka. Ja myślę, że nie. Nie jest to tylko kwestia tego, że połacie dżungli zamieniły się w stosunkowo niewielkie parki narodowe pełne ludzi. To także kwestia innych umiejętności zwierząt urodzonych w niewoli. Przykładowo: oprócz słoni, podczas naszych wycieczek odwiedzamy ośrodek rehabilitacji gibbonów (ginący gatunek małp). Dla wielu osób, którym los zwierząt nie jest obojętny, widok małp w klatkach kojarzy się co najmniej źle. Wolontariusze, opiekujący się gibbonami odpowiadają cierpliwie – potrzeba wielu lat, by przygotować zwierzę do powrotu do naturalnego środowiska jeśli nie nauczyło się tego w stadzie, inaczej, nawet mając warunki do życia – zginie.

WNIOSEK: Osobiście cieszę się, że namówiłem setki Polaków na odwiedzenie miejsca rehabilitacji gibbonów i wioski słoni. Bez zostawionych tam pieniędzy, zwierzęta byłyby mniej zadbane, a wypuszczenie ich na wolność jest zwyczajnie niemożliwe i w wielu przypadkach oznaczałoby wyrok śmierci dla zwierzęcia.


Jeżdżenie na ławeczkach przytroczonych do słoni jest złe

slonie w tajlandiiFAKT. Siedzisko na grzbiecie zostało wymyślone i udoskonalane przez azjatyckich wojowników dawno temu, gdy słonie bojowe używane były jako żywe czołgi. Dzisiejsza ławeczka jest kontynuacją pomysłów wojennych, z tą różnicą, że przeciętny żołnierz sprzed 100 lat ważył 50 kg, a przeciętna turystyczna para waży trzy albo więcej razy tyle. Noszenie całymi dniami takiego ciężaru na wygiętym kręgosłupie nie jest zdrowe ani dla słonia ani dla żadnej innej istoty.

Rzeźba birmańskiego słonia bojowego – Ayutthaya.

Zwróćcie uwagę, że Mahut jadąc na swoim słoniu nigdy nie siada na wygietej części kręgosłupa lecz na karku albo na głowie i jesli chcecie mieć zdjecie na słoniu to namawiamy aby właśnie tak siadać.

Według mnie najwiekszym problemem związanym ze zniewalaniem słoni nie jest jednak kwestia krzywd fizycznych, lecz psychicznych. Mam na mysli przede wszystkim rozdzielanie matki i dziecka przed czasem, gdy oboje są na to gotowi. Instynkt macierzyński u słonia uważany jest za silniejszy niż ludzki. Słonica powinna karmic małego przez dwa lata. Słoniowe niemowlęta, zabierane od matek często w wieku 6 miesiecy zostaną przykute łańcuchem i wystawione publicznie ku uciesze turystów. Trudno się dziwić, że zapadają na chorobę sierocą, nie rozwijają się normalnie ani fizycznie ani psychicznie, obojętnieją. Czy łatwiej poddają się tresurze, tego nie wiem, ale wiem napewno, że małego słonia łatwiej i taniej można przywieźć w rejony turystyczne z odległej północy niż dużego.

WNIOSEK: Moim zdaniem złe jest wspieranie obozów, w których widzicie przykute czy przywiązane, trzymane w pełnym słońcu zwierzęta, kiwające się na boki słoniątka, które za opłatą można fotografować. Złe jest nawet zatrzymywanie się w takich miejscach „tylko na zdjęcie”. Złe jest jeżdżenie na ławeczce w obozach, zwłaszcza jeśli macie kilka kilogramów nadwagi i na dodatek chcecie zaoszczędzić trzy grosze wsiadając we dwójkę (a może jeszcze z dzieckiem na kolana) w miejscu gdzie słoń chodzi w kółko po jałowej, suchej ziemi (łatwiejsze dla organizatora niż po zalesionej trasie w dżunglii) zwykle bez przerw na jedzenie, prysznic i odpoczynek.


Kąpiel ze słoniem w rzece zawsze sprawia zwierzęciu przyjemność

slonie w tajlandiiFAKT. Słonie lubią wodę, zwłaszcza w gorący dzień. Nie miałyby nic przeciw, gdyby leżenie w wodzie było ich wyłącznym, poza jedzeniem i spaniem, zajęciem (wielu ludzi też tak ma – nazywamy ich zwykle instruktorami nurkowania). Wiekszość słoni jednak musi pracować, aby zarobić na swoje wyzywienie i zwykle na „swoją” tajską rodzinę. Jeśli nie będzie kąpieli to słoniom z powrotem przytroczy się metalowe ławki na grzbiet, albo wyśle do innych ciężkich prac. Nie bojkotujmy miejsc, gdzie podejście ludzi zaczyna uwzględniać słoniowe marzenia, tylko wspierajmy je. Tajowie wyciągają biznesowe wnioski bardzo szybko; jeśli będzie wieksze zainteresowanie kąpielą, to słonie w końcu przestaną nosić turystów na grzbietach.


Należy propagować odpowiedzialną turystykę

slonie w tajlandiiFAKT. To bardzo szczytne hasło, z którym pewno każdy chętnie się identyfikuje, pytanie jednak, co się pod nim kryje, bo w sumie wszystko i nic. Myślę, że każdy człowiek ma swoją granice tolerancji dla relacji człowiek- zwierzę: co jest jeszcze ok, a co już nie. Rozmawiam z wieloma turystami o zwierzętach i zadaję im to pytanie nie od dziś. Wielu z nas odwiedza lub odwiedzało ZOO, wielu delfinaria, część nie ma oporów by robić sobie zdjęcia z naćpanym kameleonem albo orłem z podciętymi skrzydłami. Ktoś wsiada na słonia, ktoś inny mówi że to złe, ale że kąpiel jest w porządku. Dla jeszcze innych nawet to jest nieakceptowalne. Cześć z nas nie toleruje warunków hodowli zwierząt na mięso, a inni nawet na mleko czy jajka. Dowiadując się o warunkach w jakich żyją zwierzęta hodowlane ciarki przechodzą po plecach, a jednak stosunkowo niewiele osób przechodzi na radykalny weganizm.
WNIOSEK: Moja linia akceptacji w odniesieniu do słoni przebiega bardzo wyraźnie. Nie akceptuje miejsc, gdzie słoń jest przykuty łańcuchem do asfaltu albo widzę, że płacze. Dlatego namawiam Rodaków na długa i kosztowną podróż prawie 200km od Phuket bo tam znalazłem najbliższe miejsce gdzie byłem w stanie zaakceptować traktowanie słoni. Tam też nie zawsze jest idealnie, sprzeciwiamy się, gdy poganiacz uderzy słonia, nie podoba nam się, że (te same) słonie wciąż noszą turystów na przytwierdzonych na grzbiecie ławeczkach. A jednak uważamy, że robimy dobrą robotę.

„Nasi” kąpią słonie – wycieczka do dżungli Khao Sok

W ośrodku, do którego przyjeżdżamy kąpać słonie powstają nowe udogodnienia: poręcz przy zejściu nad rzekę, prowizoryczne schodki – znaki zmian i jej akceptacji ze strony Tajów. Zabawa w rzece zaczyna być traktowana jak ciekawa opcja proponowana odwiedzającym a nie tylko wydziwianie Polaków. Ostatnio przewodnik z innej grupy rozmawiał z naszym tajskim przewodnikiem, pytał o szczegóły, m.in. o to, jak ustala się z Mahutami kąpiel i zabawę zamiast jeżdżenia na ławce na słoniu. Ja się uśmiechnąłem. I mam nadzieję, że wkrótce kilka słoni też będzie się uśmiechać i to nie tylko na widok polskich grup.slonie w tajlandii