Jak wyglądał Phuket po covid?

Phuket jak Feniks – czyli jak odradza się życie na Phuket po zniesieniu obostrzeń?

Stan na dzień: 17.11.2021 r.

Phuket po covid – zaraza bardzo dała się we znaki Phukecianom. Większość żyła (i wciąż próbuje żyć) z turystyki. Dysproporcje społeczne pogłębiły się jeszcze bardziej. W Phuket Town powstało „na nasze oko” co najmniej 30 nowych ekskluzywnych knajp. Są pełne Tajów, a ceny jak na warszawskiej starówce.

Patong ma się nieźle i co drugi dzień „strefa, która żyje” rozszerza się o kilkadziesiąt metrów, do końca roku powinno być jak dawniej. Restauracje, knajpy i puby są otwarte. Spokojnie można napić się piwa lub drinka wieczorem. Zamknięte są jedynie kluby.

Kata, Karon, Kamala, Bang Tao, Nai Yang – to ciągle miasta duchów, ale rozmawiając z Tajami – tylko czekają na uzasadnienie, żeby otwierać. Będą turyści – będzie życie. W ciągu dnia, poza hotelami, jest czynnych kilka knajpek i sklepów, wieczorem życie zamiera i zapada ciemność.

Khao Lak – zniknął z mapy. Nawet 7/11 pozamykane. Praktycznie nic poza hotelami nie działa.

Za to Nai Harn i Rawai są pełne życia i ludzi. Ulica Soi Say Yuan rozwinęła się niesamowicie i wygląda doskonale.

Podsumowując: Kata, Karon i Kamala może być dobrych regionem dla tych, którzy lubią ciszę i spokój. Po 21 wszystko jest zamknięte i nie ma gdzie wyjść wieczorem.

My na ten moment polecamy najbardziej lokalizacje: Patong, Rawai i Nai Harn. Piękne, jeszcze nieprzepełnione plaże, przy czym większość lokali funkcjonuje normalnie. Phuket Town może być także ciekawym rejonem dla tych, którym nie zależy na szybkim dostępie do plaży. 🌞

Zobacz wcześniejsze wpisy: Gdzie mieszkać na Phuket oraz Plaże na Phuket.